*** AMY POV ***
Nabrałam powietrza, zamknęłam oczy i powoli zanurzyłam się cała w ciepłej cieczy. Tylko gdy to zrobiłam obrazy z każdej okropnej nocy powróciły, były tak realne jakbym znów przeżywała to na nowo. Tak samo ból powrócił. Wypuściłam całe powietrze ze swoich płuc. Czułam pieczenie w okolicy klatki piersiowej, która tak pragnęła oddechu. Nagle poczułam mocny uścisk na ramionach i jak ktoś mnie podnosi do góry. Podniosłam powieki. Był to Justin. Wpatrywał się w moją twarz próbując coś z niej wyszukać,a ja zatopiłam się w jego miodowych tęczówkach, w których - gdyby nie fakt, że należą do niego- mogłabym się zakochać.
- Co to było?- warknął.
- Biorę kąpiel, a na co ci to wygląda? - wysyczałam ciskając w niego piorunami z oczu.
- No wiesz, wyglądało to trochę tak, jakbyś miała zamiar się tu utopić. - chyba nie spodziewał się takiej mojej odpowiedzi, ponieważ trochę się zmieszał.
- Byłoby to lepsze, niż siedzenie tu. - wyszeptałam cicho ledwie słyszalnie.
- Co? - znów warknął. - Powtórz.
- Byłoby lepiej gdybyś dał mi kontynuować jeśli chcesz, żebym była gotowa na ósmą. - skłamałam. On spojrzał na mnie podejrzliwie, lecz nadal stał w miejscu.
- Możesz to robić przy mnie, nie będę ci przeszkadzał i będę pewny, że nie zamierzasz się tu utopić. - wyjaśnił i się szeroko uśmiechnął.
Było już tak blisko... Ten koszmar mógł się skończyć, a teraz co? Teraz siedzi tu i patrzy się we mnie jak pies na mięso. To było krępujące. Mimo wszystko nie chciałam mu pokazać jak słaba jestem naprawdę. Nałożyłam na siebie żel do kąpieli i dokładnie wmasowałam go w swoją skórę.
- Rób to seksowniej kochanie, bo się tu zanudzę.
- Pieprz się Bieber. - warknęłam i pokazałam mu środkowego palca, on momentalnie pojawił się przy mnie, nachylił się tuż nade mną.
- To będziemy robić wieczorem kochanie, a teraz rób to co mówię...- szepnął niemiło mi do ucha.
Chciał tego? Chciał? Proszę bardzo.
Nalałam na gąbkę kolejną ilość truskawkowego żelu. Podniosłam jedną nogę do góry opierając ją krawędź wanny. Przyłożyłam gąbkę tuż przy samej kostce następnie zaczęłam nią sunąć ku górze. Starałam się robić to jak najbardziej seksownie potrafiłam. Czułam wzrok mężczyzny na sobie. Przejechałam gąbką na obojczyk. Wycisnęłam z niej pianę, która opadła na skórę i spłynęła na piersi, które były następne. Sunęłam przedmiotem delikatnie. Spojrzałam na chłopaka, który w momencie zaczął przygrzać wargę, a w jego spodniach uwidoczniło się spore wybrzuszenie. Automatycznie mnie zamurowało. To było dziwne jak działam na niego. Przecież mógłby mieć każdą dziewczynę, tak? Dlaczego to akurat mnie wybrał?
- Koniec na dziś. - wychrypiałam. Spłukałam pianę ze swojego ciała, następnie wyszłam z wanny i owinęłam się czarnym ręcznikiem, który związałam na górze, aby nie opadł. Rozczesałam włosy, które przełożyłam na jedną stronę. Czułam wzrok chłopaka na sobie. Spojrzałam w lustro, następnie otworzyłam kosmetyczkę i wyciągnęłam z niej tusz do rzęs i pomadkę. Nagle poczułam silne ramiona oplatające mnie, a także wybrzuszenie mężczyzny na moich pośladkach, które dzieliły tylko cienki ręcznik oraz spodnie chłopaka.
- Będę czekał o ósmej przy barze. - wyszeptał cicho i złożył delikatny pocałunek na moim ramieniu po czym wyszedł.
MAM DOŚĆ !
*** JUSTIN POV ***
Czekałem już jakieś pół godziny, a jej dalej nie było. Krawat już zaczął mnie denerwować, tak samo jak koszula...Kończyłem drugą szklankę whiskey, gdy przerwała mi Sam.
- Justin, obróć się. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
Zrobiłem to co mi powiedziała. Zobaczyłem An, która właśnie się potknęła wychodząc z naszego pokoju. Wyglądała nieziemsko i gdyby nie fakt, że mamy już plany wziąłbym ją tu i teraz, niezależnie od tego czy by tego chciała. Na stopach miała wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą, nogi miała całkowicie odsłonięte, jej tyłeczek zasłaniała skąpa sukienka. Jej włosy opadały kaskadami na ramiona, oczy miała lekko podkreślone czarną kreską, a jej usta były krwisto czerwone. Wyglądała nieziemsko. Dziewczyna co chwilę próbowała obniżyć sukienkę, która była skąpa i wiele odsłaniała. Podeszła niepewnie i przygryzła wargę. Wyglądała teraz tak seksownie i niewinnie.
- Więc? - zapytała wpatrując się z zaciekawieniem we mnie.
- Aha.. tak idziemy. - zapatrzyłem się, bo wyglądała tak idealnie, tak bardzo mi ją w tamtym momencie przypominała. Chwyciłem ją lekko za dłoń, dziewczyna w jednej chwili zesztywniała, czułem jak każdy mięsień się zaciska. - Spokojnie, nie chcę ci nic zrobić.- zapewniłem spokojnym głosem. Niechętnie, lekko chwyciła moją dłoń. Przed wejściem czekała na nas już limuzyna.
- Poczekaj skarbie. - stanąłem i wyciągnąłem z kieszeni czarną wstążkę. - Bezpieczeństwo ponad wszystko, prawda?- lekko się uśmiechnąłem lecz ona nie odwzajemniła tego. Zawiązałem jej oczy, po czym znów chwyciłem ją po raz kolejny za rękę pomagając wsiąść jej do czarnej limuzyny. Dziewczyna głośno westchnęła. Zająłem miejsce obok niej i nakazałem kierowcy, aby ruszył. Dziewczyna najwidoczniej się denerwowała, bo wystukiwała rytm palcami o swoją nogę, oraz przygryzała wargę. Ohh gdyby wiedziała jak na mnie to działa, nie robiłaby tego. Przybliżyłem się maksymalnie do malutkiego ciała. Moja ręka wylądowała na odsłoniętym kolanie An, którą sunąłem coraz wyżej i wyżej. Kolejny raz dziewczyna się spięła, oddech miała płytki i nierówny.
- Mówiłeś, że nic mi nie zrobisz. - wyszeptała, a jej głos się łamał.
Momentalnie zabrałem rękę. To nie czas i miejsce na to. Chociaż miejsce nie jest takie złe. Właśnie wyobraziłem sobie nas, jej krzyk, jęki spode mnie. Zaśmiałem się głośno z własnych myśli. Limuzyna jechała jeszcze jakieś 20 minut.
Zatrzymaliśmy się, zdjąłem przepaskę z oczu dziewczyny i przywitałem ją szczerym uśmiechem, natomiast ona patrzyła się na mnie czekając w niepewności co ją czeka. Wysiadłem pierwszy, następnie tak jak mnie nauczono kultury, chciałem pomóc An wyjść i podałem jej rękę. Dziewczyna popatrzyła na nią następnie sama wstała i stanęła tuż obok mnie.
- Nawet nie myśl o ucieczce kochanie. Znajdę cię nawet na końcu świata. - taka była prawda, jeśli coś sobie postanowię, nie odpuszczę, na pewno nie odpuszczę sobie jej. Zrezygnowana spojrzała na swoje buty. Weszliśmy do najbardziej ekskluzywnej restauracji w NY - "MASA", gdzie mieliśmy zarezerwowany stolik.
- Zapraszam panie Bieber. - odezwała się młoda kelnerka, która wskazała nam nasze miejsca. - życzę miłego wieczoru. - dodała i podała nam karty po czym odeszła.
- Przywiozłeś mnie tu dlatego, że...- zapytała dziewczyna kiedy w końcu zostaliśmy sami.
- Ponieważ musisz kogoś poznać... o właśnie przyszli. - powiedziałem gdy tylko zauważyłem dwie znane osoby idące w naszym kierunku. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. dziewczyna patrzyła na mnie zdezorientowana. - Kochanie poznaj Bruca i Dianę. To An - wskazałem na drobną, przestraszoną dziewczynę - An, to są moi dziadkowie.
- Justin, obróć się. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
Zrobiłem to co mi powiedziała. Zobaczyłem An, która właśnie się potknęła wychodząc z naszego pokoju. Wyglądała nieziemsko i gdyby nie fakt, że mamy już plany wziąłbym ją tu i teraz, niezależnie od tego czy by tego chciała. Na stopach miała wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą, nogi miała całkowicie odsłonięte, jej tyłeczek zasłaniała skąpa sukienka. Jej włosy opadały kaskadami na ramiona, oczy miała lekko podkreślone czarną kreską, a jej usta były krwisto czerwone. Wyglądała nieziemsko. Dziewczyna co chwilę próbowała obniżyć sukienkę, która była skąpa i wiele odsłaniała. Podeszła niepewnie i przygryzła wargę. Wyglądała teraz tak seksownie i niewinnie.
- Więc? - zapytała wpatrując się z zaciekawieniem we mnie.
- Aha.. tak idziemy. - zapatrzyłem się, bo wyglądała tak idealnie, tak bardzo mi ją w tamtym momencie przypominała. Chwyciłem ją lekko za dłoń, dziewczyna w jednej chwili zesztywniała, czułem jak każdy mięsień się zaciska. - Spokojnie, nie chcę ci nic zrobić.- zapewniłem spokojnym głosem. Niechętnie, lekko chwyciła moją dłoń. Przed wejściem czekała na nas już limuzyna.
- Poczekaj skarbie. - stanąłem i wyciągnąłem z kieszeni czarną wstążkę. - Bezpieczeństwo ponad wszystko, prawda?- lekko się uśmiechnąłem lecz ona nie odwzajemniła tego. Zawiązałem jej oczy, po czym znów chwyciłem ją po raz kolejny za rękę pomagając wsiąść jej do czarnej limuzyny. Dziewczyna głośno westchnęła. Zająłem miejsce obok niej i nakazałem kierowcy, aby ruszył. Dziewczyna najwidoczniej się denerwowała, bo wystukiwała rytm palcami o swoją nogę, oraz przygryzała wargę. Ohh gdyby wiedziała jak na mnie to działa, nie robiłaby tego. Przybliżyłem się maksymalnie do malutkiego ciała. Moja ręka wylądowała na odsłoniętym kolanie An, którą sunąłem coraz wyżej i wyżej. Kolejny raz dziewczyna się spięła, oddech miała płytki i nierówny.
- Mówiłeś, że nic mi nie zrobisz. - wyszeptała, a jej głos się łamał.
Momentalnie zabrałem rękę. To nie czas i miejsce na to. Chociaż miejsce nie jest takie złe. Właśnie wyobraziłem sobie nas, jej krzyk, jęki spode mnie. Zaśmiałem się głośno z własnych myśli. Limuzyna jechała jeszcze jakieś 20 minut.
Zatrzymaliśmy się, zdjąłem przepaskę z oczu dziewczyny i przywitałem ją szczerym uśmiechem, natomiast ona patrzyła się na mnie czekając w niepewności co ją czeka. Wysiadłem pierwszy, następnie tak jak mnie nauczono kultury, chciałem pomóc An wyjść i podałem jej rękę. Dziewczyna popatrzyła na nią następnie sama wstała i stanęła tuż obok mnie.
- Nawet nie myśl o ucieczce kochanie. Znajdę cię nawet na końcu świata. - taka była prawda, jeśli coś sobie postanowię, nie odpuszczę, na pewno nie odpuszczę sobie jej. Zrezygnowana spojrzała na swoje buty. Weszliśmy do najbardziej ekskluzywnej restauracji w NY - "MASA", gdzie mieliśmy zarezerwowany stolik.
- Zapraszam panie Bieber. - odezwała się młoda kelnerka, która wskazała nam nasze miejsca. - życzę miłego wieczoru. - dodała i podała nam karty po czym odeszła.
- Przywiozłeś mnie tu dlatego, że...- zapytała dziewczyna kiedy w końcu zostaliśmy sami.
- Ponieważ musisz kogoś poznać... o właśnie przyszli. - powiedziałem gdy tylko zauważyłem dwie znane osoby idące w naszym kierunku. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. dziewczyna patrzyła na mnie zdezorientowana. - Kochanie poznaj Bruca i Dianę. To An - wskazałem na drobną, przestraszoną dziewczynę - An, to są moi dziadkowie.
____________________
HEJ ♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Nie wiem co mi odbiło
z tymi dziadkami ale..już mam pewien pomysł..
jak myślicie po co Justin chciał ich poznać?
Co się wydarzy w restauracji?
+ CHCIAŁABYM ABY KAŻDY KTO CZYTA
ZOSTAWIŁ KOMENTARZ, CHCIAŁABYM
WIEDZIEĆ ILE WAS JEST XX TO DLA MNIE WAŻNE !
HEJ ♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Nie wiem co mi odbiło
z tymi dziadkami ale..już mam pewien pomysł..
jak myślicie po co Justin chciał ich poznać?
Co się wydarzy w restauracji?
+ CHCIAŁABYM ABY KAŻDY KTO CZYTA
ZOSTAWIŁ KOMENTARZ, CHCIAŁABYM
WIEDZIEĆ ILE WAS JEST XX TO DLA MNIE WAŻNE !