niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 11


*** AMY POV ***

Nabrałam powietrza, zamknęłam oczy i powoli zanurzyłam się cała w ciepłej cieczy. Tylko gdy to zrobiłam obrazy z każdej okropnej nocy powróciły, były tak realne jakbym znów przeżywała to na nowo. Tak samo ból powrócił. Wypuściłam całe powietrze ze swoich płuc. Czułam pieczenie w okolicy klatki piersiowej, która tak pragnęła oddechu. Nagle poczułam mocny uścisk na ramionach i jak ktoś mnie podnosi do góry. Podniosłam powieki. Był to Justin. Wpatrywał się w moją twarz próbując coś z niej wyszukać,a ja zatopiłam się w jego miodowych tęczówkach, w których - gdyby nie fakt, że należą do niego- mogłabym się zakochać.
- Co to było?- warknął.
- Biorę kąpiel, a na co ci to wygląda? - wysyczałam ciskając w niego piorunami z oczu.
- No wiesz, wyglądało to trochę tak, jakbyś miała zamiar się tu utopić. - chyba nie spodziewał się takiej mojej odpowiedzi, ponieważ trochę się zmieszał.
- Byłoby to lepsze, niż siedzenie tu. - wyszeptałam cicho ledwie słyszalnie.
- Co? - znów warknął. - Powtórz.
- Byłoby lepiej gdybyś dał mi kontynuować jeśli chcesz, żebym była gotowa na ósmą. - skłamałam. On spojrzał na mnie podejrzliwie, lecz nadal stał w miejscu.
- Możesz to robić przy mnie, nie będę ci przeszkadzał i będę pewny, że nie zamierzasz się tu utopić. - wyjaśnił i się szeroko uśmiechnął.
Było już tak blisko... Ten koszmar mógł się skończyć, a teraz co? Teraz siedzi tu i patrzy się we mnie jak pies na mięso. To było krępujące. Mimo wszystko nie chciałam mu pokazać jak słaba jestem naprawdę. Nałożyłam na siebie żel do kąpieli i dokładnie wmasowałam go w swoją skórę.
- Rób to seksowniej kochanie, bo się tu zanudzę.
- Pieprz się Bieber. - warknęłam i pokazałam mu środkowego palca, on momentalnie pojawił się przy mnie, nachylił się tuż nade mną.
- To będziemy robić wieczorem kochanie, a teraz rób to co mówię...- szepnął niemiło mi do ucha.
Chciał tego? Chciał? Proszę bardzo.
 Nalałam na gąbkę kolejną ilość truskawkowego żelu. Podniosłam jedną nogę do góry opierając ją krawędź wanny. Przyłożyłam gąbkę tuż przy samej kostce następnie zaczęłam nią sunąć ku górze. Starałam się robić to jak najbardziej seksownie potrafiłam. Czułam wzrok mężczyzny na sobie. Przejechałam gąbką na obojczyk. Wycisnęłam z niej pianę, która opadła na skórę i spłynęła na piersi, które były następne. Sunęłam przedmiotem delikatnie. Spojrzałam na chłopaka, który w momencie zaczął przygrzać wargę, a w jego spodniach uwidoczniło się spore wybrzuszenie. Automatycznie mnie zamurowało. To było dziwne jak działam na niego. Przecież mógłby mieć każdą dziewczynę, tak? Dlaczego to akurat mnie wybrał?
- Koniec na dziś. - wychrypiałam. Spłukałam pianę ze swojego ciała, następnie wyszłam z wanny i owinęłam się czarnym ręcznikiem, który związałam na górze, aby nie opadł. Rozczesałam włosy, które przełożyłam na jedną stronę. Czułam wzrok chłopaka na sobie. Spojrzałam w lustro, następnie otworzyłam kosmetyczkę i wyciągnęłam z niej tusz do rzęs i pomadkę. Nagle poczułam silne ramiona oplatające mnie, a także wybrzuszenie mężczyzny na moich pośladkach, które dzieliły tylko cienki ręcznik oraz spodnie chłopaka.
- Będę czekał o ósmej przy barze. - wyszeptał cicho i złożył delikatny pocałunek na moim ramieniu po czym wyszedł.
MAM DOŚĆ !

*** JUSTIN POV ***
Czekałem już jakieś pół godziny, a jej dalej nie było. Krawat już zaczął mnie denerwować, tak samo jak koszula...Kończyłem drugą szklankę whiskey, gdy przerwała mi Sam.
- Justin, obróć się. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
Zrobiłem to co mi powiedziała. Zobaczyłem An, która właśnie się potknęła wychodząc z naszego pokoju. Wyglądała nieziemsko i gdyby nie fakt, że mamy już plany wziąłbym ją tu i teraz, niezależnie od tego czy by tego chciała. Na stopach miała wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą, nogi miała całkowicie odsłonięte, jej tyłeczek zasłaniała skąpa sukienka. Jej włosy opadały kaskadami na ramiona, oczy miała lekko podkreślone czarną kreską, a jej usta były krwisto czerwone. Wyglądała nieziemsko. Dziewczyna co chwilę próbowała obniżyć sukienkę, która była skąpa i wiele odsłaniała. Podeszła niepewnie i przygryzła wargę. Wyglądała teraz tak seksownie i niewinnie.
- Więc? - zapytała wpatrując się z zaciekawieniem we mnie.
- Aha.. tak idziemy. - zapatrzyłem się, bo wyglądała tak idealnie, tak bardzo mi ją w tamtym momencie przypominała. Chwyciłem ją lekko za dłoń, dziewczyna w jednej chwili zesztywniała, czułem jak każdy mięsień się zaciska. - Spokojnie, nie chcę ci nic zrobić.- zapewniłem spokojnym głosem. Niechętnie, lekko chwyciła moją dłoń. Przed wejściem czekała na nas już limuzyna.
- Poczekaj skarbie. - stanąłem i wyciągnąłem z kieszeni czarną wstążkę. - Bezpieczeństwo ponad wszystko, prawda?- lekko się uśmiechnąłem lecz ona nie odwzajemniła tego. Zawiązałem jej oczy, po czym znów chwyciłem ją po raz kolejny za rękę pomagając wsiąść jej do czarnej limuzyny. Dziewczyna głośno westchnęła. Zająłem miejsce obok niej i nakazałem kierowcy, aby ruszył. Dziewczyna najwidoczniej się denerwowała, bo wystukiwała rytm palcami o swoją nogę, oraz przygryzała wargę. Ohh gdyby wiedziała jak na mnie to działa, nie robiłaby tego. Przybliżyłem się maksymalnie do malutkiego ciała. Moja ręka wylądowała na odsłoniętym kolanie An, którą sunąłem coraz wyżej i wyżej. Kolejny raz dziewczyna się spięła, oddech miała płytki i nierówny.
- Mówiłeś, że nic mi nie zrobisz. - wyszeptała, a jej głos się łamał.
Momentalnie zabrałem rękę. To nie czas i miejsce na to. Chociaż miejsce nie jest takie złe. Właśnie wyobraziłem sobie nas, jej krzyk, jęki spode mnie. Zaśmiałem się głośno z własnych myśli. Limuzyna jechała jeszcze jakieś 20 minut.
Zatrzymaliśmy się, zdjąłem przepaskę z oczu dziewczyny i przywitałem ją szczerym uśmiechem, natomiast ona patrzyła się na mnie czekając w niepewności co ją czeka. Wysiadłem pierwszy, następnie tak jak mnie nauczono kultury, chciałem pomóc An wyjść i podałem jej rękę. Dziewczyna popatrzyła na nią następnie sama wstała i stanęła tuż obok mnie.
- Nawet nie myśl o ucieczce kochanie. Znajdę cię nawet na końcu świata. - taka była prawda, jeśli coś sobie postanowię, nie odpuszczę, na pewno nie odpuszczę sobie jej. Zrezygnowana spojrzała na swoje buty. Weszliśmy do najbardziej ekskluzywnej restauracji w NY -  "MASA", gdzie mieliśmy zarezerwowany stolik.
- Zapraszam panie Bieber. - odezwała się młoda kelnerka, która wskazała nam nasze miejsca. - życzę miłego wieczoru. - dodała i podała nam karty po czym odeszła.
- Przywiozłeś mnie tu dlatego, że...- zapytała dziewczyna kiedy w końcu zostaliśmy sami.
- Ponieważ musisz kogoś poznać... o właśnie przyszli. - powiedziałem gdy tylko zauważyłem dwie znane osoby idące w naszym kierunku. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. dziewczyna patrzyła na mnie zdezorientowana. - Kochanie poznaj Bruca i Dianę. To An - wskazałem na drobną, przestraszoną dziewczynę - An, to są moi dziadkowie.
____________________
HEJ ♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Nie wiem co mi odbiło
z tymi dziadkami ale..już mam pewien pomysł..
jak myślicie po co Justin chciał ich poznać?
Co się wydarzy w restauracji?
+ CHCIAŁABYM ABY KAŻDY KTO CZYTA
ZOSTAWIŁ KOMENTARZ, CHCIAŁABYM
WIEDZIEĆ ILE WAS JEST XX TO DLA MNIE WAŻNE !

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 10


*** ANNA POV ***


Wciąż nie wierzyłam, że to się właśnie stało. Ból przeszywał mnie w okolicach nóg, pośladków... jak to się stało? jak mogło mi się podobać? Too. to było silniejsze ode mnie? Podniosłam się do pozycji siedzącej.Ból jaki teraz czułam był nie do opisania, a skóra paliła mi się na wspomnienie jego dotyku. Wciąż czułam jego ręce błądzące po moim ciele. Najchętniej ściągnęłabym skórę z siebie. Czułam się brudna, zeszmacona...Uspokoiłam swój oddech. Najmniejszy ruch sprawiał mi okropny ból przypominając ciągle do czego zaszło. Wybuchłam płaczem nie mogąc się powstrzymać. Czułam strumienie łez spływających po policzkach. Na moim ciele było mnóstwo siniaków. Powstały również nowe od siły z jaką chłopak mnie trzymał za biodra, ramiona...Biłam się ze samą sobą. Winiłam się za to, że było mi dobrze?. Podczas tego wszystkiego, wyobrażałam sobie siebie z całką inną osobą. Nie myślałam o tym, że może być to mój porywacz. Mimo wszystko gdy otworzyłam oczy to był on. Zwinęłam się w kłębek na łóżku, przykryłam szczelnie kołdrą i powoli odpłynęłam chcąc choć na chwile oderwać się od otaczającego mnie życia.

***PIĘĆ DNI PÓŹNIEJ***

Od pierwszego razu do dziś, robi ze mną to codziennie. Gdy próbuję się sprzeciwić używa siły i mnie do tego zmusza. Nigdy nie było tak jak pierwszego wieczoru. Za każdym razem troszczy się tylko o siebie, nie dbał o to, że może zrobić mi krzywdę.. Chodził tylko i wyłącznie o niego. O to aby zaspokoić jego. Często każe mi to robić gdy jest zły, gdy chce odreagować, a w tedy już całkiem nie uważa co robi. Ból jaki występował po pierwszym razie nie odpuszcza, występuje po każdym "zbliżeniu". Nie wychodzę z pokoju. Jedyne miejsce do którego przez ten czas chodziłam to łazienka. Justin przynosi mi jedzenie i picie, lecz zawsze wynosi pełne talerze. Nie uwierzę, że obchodzi go to czy jestem bezpieczna, zdrowa. Nie uwierzę, że się o mnie troszczy. Jest pieprzonym egoistycznym psychopatą dbającym o własnego chuja. jest osobą całkowicie wyzutą z uczuć. Każdego wieczoru wraca pod wpływem alkoholu, lub innych substancji. Stare siniaki zastępowały nowe. Wciąż ich przybywało, a przez ostatnią sytuację powstało rozcięcie na wardze i ogromny siniak na policzku.
** RETROSPEKCJA **

 Zbliżała się godzina powrotu mężczyzny, na samą myśl przeszły mnie ciarki i momentalnie zaczęłam się trząść. Z każdym dniem było coraz gorzej.  Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a w nich stanął Justin z łobuzerskim uśmieszkiem mierząc mnie wzrokiem. Powoli oblizał wargi i ruszył w moją stronę. Skuliłam się jeszcze bardziej. Chłopak wsunął palce pod moją brodę podnosząc ją, abym na niego spojrzała. Uniosłam niepewnie wzrok. Chłopak przez dłuższy czas wpatrywał się w moje oczy, następnie przeniósł wzrok na usta. 
- Na kolana skarbie. - mruknął, a w jego oczach coś błysnęło.
Pokręciłam lekko przecząco głową.
-Co? Powiedz to skarbie.
- Nie zrobię tego - burknęłam cicho wyszarpując brodę z jego dłoni. 
- Rób to co mówię. - podniósł głos i wymierzył mi cios w twarz. Czułam okropne
pieczenie na policzku, ale jedyne co zrobiłam to splunęłam na niego. Kolejny cios, tym razem mocniejszy, poczułam pieczenie w okolicy dolnej wargi, lekko oblizałam wargi i wyczułam
tak dobrze mi znany metaliczny smak krwi. Chłopak chwycił mnie za włosy i szarpnął przez co upadłam z łóżka tuż przed niego. Mężczyzna drugą dłonią rozpiął rozporek i wysunął swoje przyrodzenie z bokserek. Znów szarpnął mnie za włosy wciąż ich nie puszczając.
- No otwórz skarbie tą buźkę i rób to do czego zostałaś stworzona. - te słowa były  
poniżające.. A z gardła chłopaka rozbrzmiewał głośny śmiech. 
Ponownie szarpnął mnie wywołując kolejną dawkę bólu. Poklepał mnie lekko po policzku dając mi tym do zrozumienia, że mam otworzyć usta i, że nie odpuści. Łzy spływały po moich policzkach.
- Te łzy ci nie pomogą dziwko. A teraz powiedz Aaaa. zabawimy się w lekarza kochanie. - 
powiedział obrzydliwie seksownym głosem cicho się śmiejąc.
Rozchyliłam lekko wargi, chłopak nie czekając długo przybliżył biodra maksymalnie blisko. 
Warknięcie wydobyło się z jego ust. 
- No skarbie, a teraz się postaraj... Coś ci słabo to idzie. - warknął. Zacisnął mocniej pięść na mojej głowie poruszając nią szybciej. Czułam jak jego przyrodzenie rośnie w moich ustach.  Z każdą chwilą coraz bardziej chciało mi się wymiotować. Chłopak przyspieszył ruchy. Po chwili wiązanka przekleństw wyleciała z jego ust, a ciepła ciecz wypełniła moje usta. 
Chłopak znacząco na mnie spojrzał.
- Smacznego skarbie. - przytrzymał mi usta, abym nie mogła ich otworzyć. Połknęłam kleistą ciecz. Czując jak ciągnie mnie na wymioty. Widocznie usatysfakcjonowało go, bo uśmiechnął się szeroko i odszedł zostawiając mnie na podłodze. 

** KONIEC RETROSPEKCJI **
Na wspomnienie tego wypłynęły mi łzy. Od jakiegoś czasu cały czas płaczę, totalnie się poddałam. 
Zwilżyłam lekko usta, które były suche jak nigdy. Lekko zapiekła mnie rana. 
Spojrzałam na świeże siniaki na nadgarstkach. One wszystkie przypominały mi o tym co ten  POTWÓR mi robił. Chwyciłam skórę na nadgarstku i uszczypnęłam chcąc jakimś cudem zerwać ślad po nim. Uczucie jego dotyku towarzyszyło mi cały czas. Brzydziłam się własnej skóry, brzydziłam się siebie . Po tym co się wydarzyło długo płukałam gardło, ale to nic nie pomagało, gardło mnie piekło i wciąż czułam smak mojego oprawcy. To było okropne, nawet najgorszemu wrogowi nie życzę tego. łzy zamazały mi obraz, przyciągnęłam kolana i schowałam w nich głowę. Do głowy wrócił mi obraz mojego przyjaciela. Był taki uśmiechnięty kiedy ostatnio go widziałam. Wiem, że na pewno nikt za mną nie tęskni, a rodzice nawet nie zauważyli, że zniknęłam i nie wróciłam z wycieczki. Na wspomnienie o nich jeszcze bardziej się rozwyłam. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi.. Ale jak to. Justin miał wrócić dopiero za dwie godziny, nie teraz...Przestraszona podniosłam wzrok. Nie był to mężczyzna, lecz dziewczyna, którą poznałam pierwszego dnia. Już nawet zapomniałam jak miała na imię. Uśmiechnęła się lekko. W rękach miała wielkie pudełko.
- Od Justina. - powiedziała i posyłając jeszcze raz mi miły uśmiech wyszła. Tak, byłam ciekawa co właśnie się tam znajduje. Podeszłam niepewnie do kartonu. Podniosłam wieko. Na górze była mała żółta karteczka.
" Przygotuj się na ósmą" 
Z podpisem na dole J. Serio? Jakbym nie wiedziała.
W pudle był również jakiś czarny materiał. Podniosłam go do góry. Była to sukienka, bez ramion, ledwo zakrywająca pośladki. Pokręciłam niedowierzająco głową, wykrzywiając usta w grymas.
Ruszyłam do łazienki. Nalałam do pełna wody do wanny. Zanurzyłam się w niej odprężając się pod wpływem ciepła cieczy. Cisza i spokój dały mi kolejną szanse na przemyślenie wszystkiego. Jak to się stało, że właśnie tkwię w tym gównie? Dlaczego ja? Jak długo mam jeszcze tu być? Kolejne łzy moczyły moje policzki.
Zanurzyłam się całkowicie pod wodę i czekałam, czekałam na zbawienie...

___________________________________________
 HEEJ skarby ♥
Na wstępie : PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM.
Wiele osób pisało do mnie kiedy będzie rozdział, niektóre były miłe i za to wam dziękuję, za cierpliwość, a niektórzy, no cóż.. przepraszam. ale nie potrafię pisać rozdziałów z dnia na dzień. po za tym jestem człowiekiem nie maszyną. mam problemy kłopoty, własne życie i  obowiązki.
Dziękuję tym, którzy są tu i to czytają kocham was.
A co do rozdziału to uważam, ze jest on najgorszy z najgorszych. -,-
wybaczycie?
+ ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY, ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 Do następnego ♥

zapraszam na drugi blog : TRUE BIG LOVE
i na Ask'a : ANIA

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 9


** JUSTIN POV **



Wyszedłem wściekły z pomieszczenia. Straciłem najlepszego klienta!!  Straciłem go przez tą dziwkę.. Przez to, że jestem słaby. Ona czyni mnie słabeuszem, słabym gównem.. A to mnie dobija, a zarazem denerwuje. Mocno uderzyłem pięścią w ścianę tym samym powodując rany na dłoni, ale akurat w tamtej chwili miałem to w dupie. Nie czułem bólu, jedyne co czułem to złość.
Podszedłem do baru, gdzie była Sam. Posłała mi lekki uśmiech, lecz nie odwzajemniłem go.
- Justin.. wiesz ona dużo przeszła.
- A czy kurwa prosiłem cię o zdanie? - warknąłem posyłając jej złe spojrzenie. Spuściła wzrok nalewając alkoholu do szklanki, którą po chwili mi podała.
Whiskey, to to czego mi było potrzeba. Dziewczyna z głośnym westchnięciem odwróciła się z zamiarem odejścia, lecz zatrzymałem ją chwytając ją za dłoń.
- Daj całą. - wskazałem na butelkę, którą natychmiast mi oddała.
Odeszła z wielkim niezadowoleniem a twarzy. Ona myśli, że kim kurwa jest? Ona tu pracuje, pracuje dla mnie, a nie jest moją pieprzoną matką. Wziąłem duży łyk cieczy, czułem jak przyjemne pieczenie rozchodzi się po moim gardle. Ponownie napełniłem szkło alkoholem i wypiłem. Kilkakrotnie powtórzyłem czynność. Następnie wyciągnąłem woreczek z białym proszkiem z kieszeni. Wysypałem całość na blat, układając w idealną kreskę. Zaciągnąłem się i długo nie trzeba było czekać na działanie substancji. Czułem jak wszystko mija. Każdy najmniejszy problem znika. Jedyne co teraz słyszałem to głos dziewczyny odbijający się echem w mojej głowie " Zrobię wszystko co będziesz chciał, tylko proszę, nie każ mi z nim iść". Na samą myśl o niej łobuzerski uśmiech kształtował się na mojej twarzy.
Wstałem lekko się chwiejąc, lecz ostatecznie uspokoiłem się i ruszyłem w stronę mojego pokoju " robić to co będę chciał". Po drodze zabrałem jeszcze wciąż niedokończoną butelkę whiskey.
Po chwili otworzyłem drzwi. W pokoju panowały egipskie ciemności. Trzasnąłem drzwiami i starałem się wychwycić drobną sylwetkę. Było tak ciemno, że nic nie widziałem.
Wolną ręką wymacałem włącznik światła. Mój wzrok padł na dziewczynę. Siedziała skulona w rogu pokoju. Tylko gdy włączyłem światło An podniosła głowę, wpatrując się we mnie zapłakanymi oczami.
Ten płacz w niczym jej już nie pomoże... - usłyszałem głos w mojej głowie.
Zrób to, słyszysz! Zrób. Przecież po to tu jest.- znowu się odezwał, lecz tym razem był bardziej stanowczy.
Ruszyłem w jej stronę, lecz zanim zdążyłem dojść dziewczyna wstała, wytarła ostatnie łzy i patrzyła się na mnie niepewnym wzrokiem.
- Pamiętasz? Zrobisz co chce. - szepnąłem jej do ucha, przybliżając się. Musnąłem jej skórę za uchem. Dziewczyna stała niewzruszona.
- Więc.. Co mam robić? - wyszeptała, wciąż się mnie bojąc. Z moich ust uciekł głośny śmiech. Dziewczyna powoli zsunęła z siebie spodenki, a następnie ściągnęła koszulkę. Jej ciało pokrywało mnóstwo siniaków. Przygryzłem wargę. Pożerałem wzrokiem każdy jej najmniejszy centymetr skóry.
Momentalnie mój kolega zaczął wariować.
Wpiłem się w jej usta, popychając ją na ścianę. Dziewczyna ku mojemu zdziwieniu odwzajemniła pocałunek. Nie był to słodki, miłosny pocałunek, lecz brutalny...
Oderwałem się od niej na sekundę, tylko po to, aby ściągnąć z siebie spodnie. Podniosłem jej udo w górę, chcąc tym samym być jak najbliżej jej kobiecego centrum. Obróciłem nas tak, że po chwili wylądowaliśmy na łóżku. Dziewczyna górowała nade mną. Otarła się lekko o mój członek tym samym serwując mi dodatkową falę podniecenia. Warknąłem w jej usta. Z miny dziewczyny wyczytałem, że dużo ją to kosztowało, ale w tamtej chwili miałem to w dupie. Zsunęła się tak, że jej twarz była na wysokości mojego penisa. Po jej policzku spłynęła jedna łza, którą szybko starła. Zacisnęła powieki. Wsunęła palce za gumke od bokserek i je ściągnęła. Jej oczom ukazał się mój członek w całej okazałości. Przesunęła po nim lekko dłonią. Jej dotyk doprowadzał mnie do szaleństwa. Sunęła nią w górę i w dół. Czułem się jak w niebie. An musnęła wargami sam jego czubek. Z moich ust uciekło jęknięcie. Jej usta działały cuda, tak samo jak język. Jej ruchy były stanowcze. Wplątałem palce w jej włosy, tym samym nadając odpowiedni rytm. Połknęła go całego, co było wyczynem. Ona na pewno była dziewicą? Było mi tak dobrze. Czułem, że jestem blisko. Odciągnąłem ją. Dziewczyna zdziwiła się. Miała zdezorientowany wyraz twarzy. Położyłem ją na brzuchu a sam stanąłem za nią. Miałem teraz perfekcyjny obraz. Klepnąłem ją lekko uzyskując tym samym pisk dziewczyny. Wszedłem w nią szybko, a z ust An wyrwał się krzyk. Poruszałem się powoli. W pokoju roznosiły się moje jęki. Chwyciłem ją za biodra jeszcze mocniej przyciskając ją. Zacząłem szybciej się w niej poruszać.
-Jesteś taka, taka ciasna, skarbie. -wymruczałem. Ruszałem się tak szybko jak tylko potrafiłem. Jeszcze kilka mocnych pchnięć i czułem jak zapełniam dziewczynę spermą. Wyszedłem z niej i opadłem na łóżko obok An. Spojrzałem na nią, lecz ona jedynie odwróciła wzrok. Mój oddech się uspokoił. Klatka opadała w naturalnym tempie. Więc... Czas na runde drugą. Na samą myśl łobuzerski uśmiech zawitał na mojej twarzy.
- Myślisz, że to koniec? - zapytałem wciąż się śmiejąc. Odwróciłem ją. Tym razem to ja górowałem nad nią. Dziewczyna oblizała wargi patrząc mi prosto w oczy. Złączyłem nasze usta. Lekko przygryzłem jej wargę w rezultacie uzyskałem jęknięcie dziewczyny. To była melodia dla moich uszu. Zacząłem składać pocałunki na szyi, zjeżdżając niżej. Nastepnie na piersiach, płaskim brzuszku, aż dotarłem do jej centrum. Bez ostrzeżenia wsadziłem w nią palce, masując jej łechtaczkę. Jęki z ust dziewczyny wypływały niekontrolowanie. Złożyłem delikatny pocałunek. Językiem zastąpiłem palce. Jeździłem nim drażniąc jej wejście. Wsuwałem i wysuwałem go rytmicznie.
- Juustin - uciekło z jej ust. Wiedziałem, że jest blisko. Cały czas masowałem jej kobiecość. Aż nagle dziewczyna wygięła plecy w łuk i zacisnęła dłonie na prześcieradle. Z ust dziewczyny wyrwał sie ostatni jęk, po czym doszła. Wylizałem wszystko delektując się przy tym. Wstałem, puściłem jej perskie oczko i ruszyłem w stronę łazienki. Spojrzałem jeszcze raz na dziewczynę. Jej klatka unosiła się szybko i nierytmicznie. Na jej widok usmiechnąłem sie i wyszedłem.
_________ rozdział krótki. Taki sobie. CZYTASZ=KOMENTUJESZ KOCHAM WAS <3