czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 14

Muzyka była głośna już u podstawy schodów. Piekący pośladek postanowiłam zlekceważyć, natomiast moją głowę zaprzątały teraz pytania kto jest na górze? Co jeśli znów karze mi iść z jakimś obleśnym facetem? Nie zrobi tego, prawda? Skoro jestem "jego" kobietą nie może podpowiada mi sumienie. Wchodzę poklei po stopniach i z każdym wzrasta strach. Ręce zaczynają mi się trząść. kolejny raz zastanawiam się co ja zrobiłam takiego, że Bóg waśnie mnie postanowił tak ukarać. Moje życie nie było idealne, nie było w nim wielu osób które naprawdę mnie kochały, których naprawdę obchodziłam. W zasadzie oprócz przyjaciela nie miałam nikogo. Moje rozmyślenia przerywa fakt, że jestem już na górze. Głośna muzyka zagłusza wszystko i wszystkich siedzących w jak podejrzewam strefie VIP?.. Justin mocno chwycił mnie za łokieć i pociągnął w odosobnione miejsce w rogu. Mój zasięg wzroku był ograniczony przez brak światła, jedyne kolorowe migające lampki oświetlały co chwile jakieś miejsce. Dlaczego tu przyszliśmy,dlaczego siedzimy sami? Kazał mi się przedstawiać.. ale komu? Skoro nikogo tu nie ma?
Sukienka na prawdę zaczynała mnie denerwować i gdy właśnie miałam zamiar zacząć marudzić przed nami stanęło trzech potężnych mężczyzn. Przy dwóch z nich kręciły się śliczne dziewczyny. Były yhh.. cóż mogę powiedzieć.. były wprost idealne. Proste włosy sięgały prawie do pasa. Obydwie były mocno pomalowane.. Czułam się trochę niezręcznie i w ich towarzystwie. Jedna była Azjatką, miała miły wyraz twarzy. Ciągle i ciągle wpatrywała się z małym uśmieszkiem w mojego Justina.. Zaraz, co? Nie. Ten kretyn zdecydowanie nie jest mój. Druga, długonoga blondyna była mniej zadowolona tym spotkaniem, podobnie do mnie. Obie były skromnie ubrane. Sukienki nie pozostawiały wiele dla wyobraźni. Przywitałam się kolejno ze wszystkimi osobami, jako ostatni był mężczyzna, który był sam. Na twarz zarzucił sobie obleśnie zadziorny uśmieszek, przedstawił się jako Anton. W wymowie dokładnie  było słychać rosyjski akcent. Wysoki, niebieskooki, dobrze zbudowany blondyn. Gdyby nie to, że poznałam go właśnie tu mogłabym stwierdzić, że jest przystojny. Do twarzy przykleiłam najbardziej sztuczny uśmiech na usta jaki mogłam. Ścisnął lekko moją dłoń, którą następnie przyłożył do swoich warg. Miejsce zaczęło piec, tak samo jak policzki. Wyrwałam rękę, trochę za szybko niż normalnie. Poczułam jak Justin obejmuje mnie w talii.
Spojrzałam widocznie zdziwiona jego gestem, on nawet nie odwrócił się w moją stronę. Wyczułam wzrok Azjatki na sobie, który totalnie zlekceważyłam. Całkiem odwrotnie niż na początku myślałam Kate - blondynka jest dużo sympatyczniejsza niż druga dziewczyna. Znalazłyśmy wspólny język i zainteresowania takie jak psychologia czy też muzyka. Do naszych rozmów dołączył niechciany Anton. Wtrącał co chwilę jakąś uwagę i jego zdanie. Hm.. Z jednej strony był naprawdę miły, ale z drugiej budził we mnie wszystkie najgorsze obawy. Poczułam mocniejszy uścisk w talii. Chociaż nadal nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Wyglądał na bardzo skupionego rozmową z drugim mężczyzną. Nagle podszedł do nas kelner(?) i postawił przede mną wysoką szklankę z niebieskim napojem i słomką. Zrobiłam pierwszy łyk, który był o wiele za duży. Poczułam jak alkohol pali mnie i powoli rozchodzi się po organizmie. Kolejne łyki robiłam dużo ostrożniej. Po jakimś czasie na prawdę zaczęło mi smakować. Czułam jak pokój lekko się kołysze. Wiem, że nie jestem przyzwyczajona i nie powinnam pić alkoholu. Cóż mam dopiero 16 lat... Nigdy nie piłam i tak naprawdę nie miałam zamiaru pić. Lekko rozluźniłam się pod wpływem, czułam większą swobodę słów i ruchów. Czując jedynie dyskomfort przez wielką łapę Justina. Chwyciłam lekko za jego palce i odciągnęłam ją. pierwszy raz odkąd tu weszliśmy spojrzał na mnie. Nie było to pełne spokoju spojrzenie. W jego oczach szalała złość. Kolejny raz chciałam ją zepchnąć, lecz nie udało się. Tak mocno zacisnął rękę, że nie miałam najmniejszych szans. Sapnęłam ze złości.
- Justin, czy mógłbyś? - wyrwało mi się.
- Przepraszam was, ale na dzisiaj już skończmy spotkanie. Anna chyba źle się poczuła. - Wypalił szybko, podniósł się i pociągnął mnie boleśnie za łokieć. Tak mną szarpał, że prawie się nie wywaliłam. Jak on śmie traktować właśnie tak? Kim ja jestem? Nie jestem śmieciem, a to, że się tu znalazłam to tylko i wyłącznie jego wina. Co zrobiłam nie tak?? O co mu chodzi. Yhh czy tutaj wszystko musi być takie ciężkie. Zeszliśmy szybko schodami. Otworzył drzwi od naszego pokoju i wepchał mnie tam wchodząc i trzaskając drzwiami. Cały kipiał ze złości. Nagle poczułam pieczenie na policzku od wymierzonego ciosu...
- Ale.. - kolejny cios.
- Mówiłem coś suko. Jak miałaś do mnie mówić?
- Ja.. ja przepraszam. - poczułam łze spływającą po moim policzku. Już nie byłam w stanie ich kontrolować..
- Jak mogłaś flirtować z tym.. z tym dupkiem na moich oczach.
-  Flirtować? Normalną rozmowę i uprzejmość nazywasz flirtowaniem.. Dobre. Z tym dupkiem? Tym dupkiem, który jest całkiem podobny do ciebie. To miałeś na myśli? - wyrwało mi się. Najwidoczniej alkohol zaczął działać, bo nie kontrolowałam tego co robię, ani mówię.
Kolejny cios.
- Za co? Za prawdę? Nie będę ukrywać to czego czuję. Tak, jesteś dupkiem, psychopatą i choćby miałbyś mnie zabić zdania nie zmienię.
W jego oczach widziałam pustkę.
- Jak mnie nazwałaś? - warknął wypalając dziurę wzrokiem w mojej twarzy. - Powtórz! - wrzasnął, gdy mu nie odpowiedziałam. Wzdrygnęłam się widząc jaki zły jest.
- Dupk..
- Nie to ! - przerwał mi.
- psychopatą... - szepnęłam spuszczając wzrok. Podszedł bliżej. Chciałam uciec ale nogi jakby były przyklejone do podłogi ani drgnęły. Chwycił mnie za policzki jedną ręką mocno unosząc moją twarz bym na niego spojrzała.
- Nie wiesz o mnie nic... Więc zamknij mordę. Jutro się przekonasz co to słowo znaczy... - uśmiechnął się chytrze i odwrócił się plecami do mnie chowając twarz w dłoniach.
Znam go już na tyle, żeby wiedzieć, że powinnam się spodziewać najgorszego... I właśnie zaczęłam żałować wszystkich słów wypowiedzianych dzisiejszego dnia... Chcąc ratować się w jakikolwiek sposób stanęłam tuż przed nim. Delikatnie chwyciłam jego dłonie w swoje. Zdezorientowany spojrzał mi w oczy, a ja tak po prostu złączyłam nasze wargi w delikatny pocałunek. Myśląc że to najlepsze rozwiązanie.. Cóż. Kto dobrze myśli po pijaku?..

9 komentarzy:

  1. Zawiodłam się naprawdę. Rozdział jest cholernie krótki. A czekałam na niego cholernie długa. Jestem wkurwiona. Miałaś tyle czasu na napisanie i kompletnie nic. Czytając ten rozdział szybko mi mignęło przed oczami.
    Codziennie tutaj wchodziłam i patrzyłam, czy nie dodałaś rozdziału... ZAWIODŁAM SIĘ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdzial byl napisany niedawno. Cenie sobie kazda krytyke i wg ale tak na prawde nw co i jak sie ze mna dzialo :3 jak na moje sily to jest wszystko co teraz mg napisac. Postaram sie byc lepsza obiecuje :) |Anka

      Usuń
  2. Ten Anonimek z góry pierdoli.. nie przejmuj się. Rozdział jest spoko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, nie słuchaj tego głupiego anonima, który nic o Tobie nie wie i jedynie krytykuje, naprawde sie tym nie przejmuj. Rozdział jest wspanialy,czekałam na Twój powrót i w końcu sie doczekalam. Współczuję Ann, ale jej gest na koniec był równie nieprzewidywalny, co... Słodki. Może uda jej sie uspokoić Justina. Chciałabym, aby tak bylo. Życzę weny i czekam na kolejny (:
    goodnight-sweetheart-jb.blogspot.com
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest perfekcyjny! Nie przejmuj się tym anonimem, uwierz wiem jak się ciężko pisze rozdziały, kiedy wena się niestety zablokowała. Trzymam kciuki! Nie poddawaj się! Życzę dużo weny.
    A tym czasem zapraszam na moje nowe fanfiction 'Dangerous'
    http://the-dangerous-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow zarąbisty kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham cie <3 swietn y rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudooooo , kocham czytać twoje opowiadania !!!! ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń