czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 15

Znam go już na tyle, żeby wiedzieć, że powinnam się spodziewać najgorszego... I właśnie zaczęłam żałować wszystkich słów wypowiedzianych dzisiejszego dnia... Chcąc ratować się w jakikolwiek sposób stanęłam tuż przed nim. Delikatnie chwyciłam jego dłonie w swoje. Zdezorientowany spojrzał mi w oczy, a ja tak po prostu złączyłam nasze wargi w delikatny pocałunek. Myśląc że to najlepsze rozwiązanie.. Cóż. Kto dobrze myśli po pijaku?..
Naprawdę podobało mi się jak mnie całował i to jak smakował. Wiem, że to chore i niemożliwe ale wyczułam w tym pocałunku jakby chciał oddać całego siebie w nim, jakby coś do mnie czuł. 
- Nie An.. jesteś pijana. - odsunął się nagle. - Nie chcesz tego naprawdę. 
Poczułam ukłucie w okolicy serca. Czemu teraz robi mu to różnicę?
- Nie Justin. Ja.. Ja tego potrzebuje. - wyszeptałam. Nie kłamałam. Chciałam, potrzebowałam tego. Potrzebowałam czuć jego dłonie na mojej skórze.. Chciałam poczuć go. Chciałam wynagrodzić mu wszystkie słowa, które dzisiaj wypowiedziałam. Które były może i prawdziwe ale również i okropne. 
Popatrzył na mnie oczekując nie wiem... Jakiegoś znaku. Zaschło mi w gardle i jedyne co teraz potrafiłam to skinąć głową. 
To mu wystarczyło.
Wpił się mocniej w moje usta. Ruszył nakierowując nas w stronę łóżka. Poddaje się mu całkowicie. Jedynie nasze języki pozostały w walce o dominację. Oderwał się tylko po to aby ściągnąć szybko koszule, a ze mnie zedrzeć sukienkę. Jego oczy otworzyły się szerzej i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w moje ciało odziane tylko cieniutką, koronkową bielizną, którą sam mi wręczył.
- Wiedziałem, że będziesz w niej wyglądać idealnie. - Oblizał wargi i ponownie połączył je z moimi. Położył  mnie delikatnie na łóżku schodząc niżej na moje piersi z mokrymi pocałunkami. Wślizgnął się ręką za moje plecy i szybkim  ruchem Odpiął zapięcie stanika. Przez głowę przeszła mi myśl, że pewnie wiele staników przeleciało przez jego ręce i stąd ta perfekcja i łatwość w jego odpinaniu. kolejne ukłucie. Szybko wyrzuciłam te myśli. Skupiłam się na tym co było w tym momencie najważniejsze. Delikatnie zdjął materiał i od razu wziął sutka prawej piersi do ust. Niewyobrażalny prąd przeszedł przez moje ciało. Natomiast drugą pierś pieścił dłonią lekko skubiąc sutek, ściskając i masując. Zaczął schodzić niżej i niżej z pocałunkami. Tuż nad linią majtek zatrzymał się na dłużej. Poczułam jak lekko zagryza i ssie na przemian wrażliwą skórę. Moje majtki robiły się coraz bardziej mokre. Na prawdę polubiłam to w jaki sposób on czyni mnie brudną. Mnie i moje myśli. Przestał, tylko po to by przejść po między moje nogi. Ukucnął patrząc na mnie ze szczerym uśmiechem wpatrując się we mnie. Zagryzłam wargę powstrzymując się od krzyku aby kontynuował. Widząc chyba mój błagalny wzrok podniósł moją nogę na wysokości swojej twarzy. Rzucił niedbale wysokimi szpilkami gdzieś na koniec pokoju i powoli przyłożył usta na skórze niedaleko kostki. Składał niedbałe pocałunki aż do miejsca między moimi udami w pobliżu mojego centrum. Robił to samo co z miejscem nad majtkami. Moje nogi zrobiły się już jak z waty. 
Cały czas całując wrażliwe miejsce, włożył nagle swoje zimne palce pod cieniutki materiał majtek. Zanurzył go masując łechtaczkę. Zacisnęłam pięści na kołdrze czując przyjemność w dole brzucha. 
- Kocham to jak dla mnie robisz się mokra. - wyszeptał Justin odrywając się od mojego uda, cały czas pracując palcami. Zerwał energicznie majtki i leżałam już pod nim cała naga. Jego wzrok padł na miejsce które przed momentem pieścił. Chciałam więcej i więcej..Nie wiem co właśnie się ze mną działo, ale tego potrzebowałam. 

Schylił się i czułam TAM jego zimny oddech. Złożył pocałunek na łechtaczce następnie zaczął ją ponownie pieścić tym razem językiem. 
Jego palce pracowały nieco niżej wchodząc i wychodząc ze mnie dodając kolejną porcje przyjemności.  Czułam się jak w niebie. 
Wiedział dokładnie jak i gdzie ma robić by sprawiało mi to przyjemność. Była to jedyna rzecz, która mu wychodzi rewelacyjnie. 
Mocniejsze i szybsze ruchy palcami sprawiły, że po chwili poczułam dreszcze na całym ciele i doznałam najcudowniejszej rzeczy na świecie. 
Usłyszałam brzdęk paska i wiedziałam, że to nie koniec. Uśmiechnęłam się łapiąc oddech. Ściągnął spodenki i widziałam, że już był gotowy do roboty.  Cały czas zdumiewa mnie jego... wielkość. 
W głowie zaświeciła mi lampka. Raz się żyje nie?
Wstałam. Popchałam go na łóżko. Ciężko opadł zdziwiony moją odwagą. Ukucnęłam tuż przed łóżkiem. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam członek. Zaczęłam ruszać ręką powoli patrząc na reakcje Justina. Zagryzł wargę i przymknął oczy. Poruszałam szybko lekko go ściskając. Złożyłam mokry pocałunek tuż na jego główce. Otworzyłam szerzej usta i po prostu wzięłam go. Zaczęłam ssać mocniej. Pracowałam językiem tak jak mi podpowiadał rozum. Wzięłam go na prawdę tak głęboko jak tylko umiałam. Przekleństwa uciekały z ust Justina raz za razem. 
- Ann. Kurwa, musisz. przestać. Nie chce kończyć, nie teraz maleńka. - wysapał. Przestałam tak jak mnie prosił. Wstałam, a on szelmowsko się uśmiechnął. Kocham ten uśmiech. Wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją, a on lekko pociągnął mnie w swoją stronę. Miał uśmiech. Nie codzienny to widok wiedzieć tyle uśmiechów Justina jednym dniem. 
- Usiądź na nim. - powiedział. Zszokowała mnie jego dosłowność.. 
Ułożyłam jedną nogę obok niego, a drugą przerzuciłam przez niego. Opadałam powoli próbując dostosować się do jego wielkości. Opadłam całkowicie. Był głęboko. Głębiej niż ostatnimi razy. Zaczęłam lekko ruszać biodrami, a Justin wtórował mi. Przyjemność jaką czułam była nie do opisania. 
Chłopak wstał chwytając mnie za uda abym nie spadła. Oparł mnie plecami o ścianę i zaczął szybciej się poruszać. 
Sex na ścianie- tego jeszcze nie było - pomyślałam.
Szybciej, jeszcze szybciej.
- Justin.. - wyszeptałam czując, że jestem już naprawdę blisko.
- Wiem skarbie, wiem.
Dłużej już nie wytrzymując doznałam kolejnego orgazmu. Justin zaczął przeklinać niezrozumiale i tak samo jak jak doszedł. Jego głowa opadła na moje ramie. Wciąż mnie trzymał.
Wyszedł ze mnie powoli i postawił na ziemi. Złożył słodki całus na moim nosie. Zarumieniłam się przez jego słodki gest po tym jak właśnie wziął mnie na ścianie. A on? On najnormalniej w świecie się do mnie przytulił.
- Wybaczyłem, ale nie zapomniałem. - wyszeptał do ucha. Serce zaczeło walić mi jak oszalałe.. Czyli co? znowu chce mnie przypalać? Znowu chce mnie bić? Dosłownie słyszałam jak serce tłucze się. 

- Nie bój się.. - dopiero zorientowałam się, że łzy same płyną po moich policzkach, chłopak odsunął się i starł je wierzchem dłoni. - Nie bój się mnie. Już Ci nic nie zrobię. Obiecuję.
Złączył nasze usta na moment i znów się przytulił. Uspokoiłam się. Uwierzyłam mu. Gdybym tylko wiedziała, że takim osobom jak on się nie wierzy...

___________________________________________
Hej misiaki. Jestem z nowym rozdziałem mam nadzieję, że się podoba. Wiele się w nim nie dziej,

ale nie chciałam was zanudzić, przepraszam <3
Jest krótki. ale nie chciałam więcej nic w nim dawać.
Doceniam każdą krytyke i ta pod ostatnim rozdziałem cóż.. zawiera prawdę, ale z drugiej ta osoba nie może mi zarzucać, że nie przyłozyłam się do tego rozdziału czy stać mnie na więcej.. bo nie stać. Wiele się wydarzyło do mojego powrotu. Moje życie zmieniło się o 360 stopni i zrozumcie to, że ja też mogę mieć słabsze dni :3
Kocham i dziękuje za szczre wypowiedzi <3


Czytasz = komentujesz ♥

AAA i jeszcze życzę wam baaaaaaaaardzo tłustego czwartku <3
Ja zjadłam 2 pączki i to nie koniec haha <3

12 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa, czy Ann rzeczywiście chciała tego sama z siebie czy zrobiła to pod wpływem alkoholu. Zdziwiła mnie jej smiałość w stosunku do Justina, ale zdawało mi się również, że on nie był tak brutalny, jak zwykle. Jestem ciekawa, co oznacza ostatnie zdanie. Rozdział jest wspaniały, weny :)
    A co do tłustego czwartku, muszę się komuś wyżalić i padło na Ciebie, wybacz haha. Kupiłam w piekarni pączka z czekolada, miałam na niego straszną ochotę, ale zniechęciłam się, kiedy tylko go ugryzłam. Był tak stary, jakby trzymali go tydzień. Fu. Czuję w tym momencie obrzydzenie do pączków haha :)
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku kocham coraz bardziej to opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Już się bałam, że zrobi jej coś okropnego, ale na szczęście nie. Dzięki tej końcówce zaczynam się znowu trochę obawiać Justina. Życzę weny i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kiedy dowiemy sie czegos o zyciu Justina. Rozdzial swietny. Jak kazdy inny :* :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nazywam się Nadzieja... Nie wiem czy mam kochać swoje imię czy go nienawidzić ? Los całe życie na przemian dawał mi nadzieję i zabierał wszystko łącznie z nią. Czasem mam wrażenie, że bardziej powinnam mieć na imię Nieszczęście. Od zawsze gdy tylko łapałam odrobinę, cienki promyk słońca, przychodziły burzowe chmury. Nigdy nie doszłam do nieba- prawdziwego szczęścia. Ledwo z swoim promykiem przysiadłam gdzieś między niebem a ziemią, strącała mnie nagła wichura nieszczęścia. Nowy upadek- nowe rany. Los roztrzaskał mi serce, a osoby które kochałam zabrały po kawałeczku odchodząc, zostawiając mnie. Wszystko mnie boli... Czuję się jak niedobite zwierze, które skręca się w agonii jednocześnie chcąc umrzeć i żyć. Do tego te moje dziwaczne włosy i blizny! Naznaczona piorunem, nieszczęściem. Wstaję jeszcze jeden raz, ostatni raz... W końcu co innego mi pozostało? Trochę się jeszcze waham. Moje demony co chwilę łapią mnie za nogi, doganiają mnie gdziekolwiek pójdę, ale ciągle idę dalej. Czy to możliwe, że mi się uda??

    Zapraszam do mnie na: dotyk-pioruna.blogspot.com
    Co jeszcze mogę powiedzieć o fabule? Różnie bywa. Jak to w życiu.

    Wpadnij!

    Astraothia

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochanie kiedy dodasz nowy rozdział? :"(((

    OdpowiedzUsuń