*
Wszedł z wielkim uśmiechem na ustach. Oh dobrze, że chociaż on ma się z czego cieszyć - czujecie sarkazm?
Tak jak mówiłam serce waliło jak oszalałe. Oddech przyspieszył. Nie miał żadnego talerza, żadnej szklanki w ręce. Czy to już? Czy to już mój koniec? Od pierwszego dnia nie pozwoliłam już wypłynąć żadnej łzie na jego oczach. Niech nie ma tej satysfakcji, ze może robić ze mną co chce. No ale niestety mógł robić co tylko chciał.
- Dzień dobry słoneczko - zaćwierkał. Nie odpowiedziałam na co tylko głośno westchnął. Nie mam sił nawet na to, żeby coś mówić. Kompletnie nic..- Dziś stąd wychodzisz.
Moje serce się zatrzymało, a po chwili zaczęło bić jeszcze szybciej niż poprzednio.
- Naprawdę? - wydałam z siebie pisk zachwycenia. Żołądek się ścisnął i czułam jakby ktoś ściągnął ze mnie okropnie duży ciężar.
- Oh.. Ale wychodzisz tylko z tego pokoju.. Siedzisz tydzień, więc myślę, że wystarczająco abym mógł zacząć. - wytłumaczył, a wszystkie pozytywne emocje uleciały tak szybko jak szybko się pojawiły. Więc siedzę już tu tydzień? Nie wytrzymałam pozwoliłam jednej jedynej łzie spłynąć po policzku, widząc to chłopak starł ją wierzchem dłoni. Skrzywiłam się na samą myśl, że mnie dotyka. Rozwiązał powoli sznury na mojej lewej nodze, prawej, a potem na rękach. Wyciągnął dłoń aby pomóc mi wstać. Wzdrygnęłam się i powoli wstałam sama. Nie potrzebuję jego pomocy. Przetarłam zaczerwienione miejsca i rany na nadgarstkach, kostkach. Justin skinął głową w prawo, abym podążyła za nim co też uczyniłam. Był sens próby ucieczki? Po chyba setnej poddałam się. To tak jakbyś próbowała oddychać bez butli pod wodą - niemożliwe. Wyszliśmy przez drzwi, za którymi często znikał chłopak.
Szedł wąskim, ciemny korytarzem, a ja snułam się za nim patrząc w podłogę. Odkąd tu jestem odechciało mi się żyć. Dziwicie się mi? Szłam kompletnie nie reagując na nic, aż w końcu wpadłam na coś twardego, a mianowicie plecy Justina. Stał pod żółtymi drzwiami, przekręcił klucz i gestem dłoni wskazał abym weszła pierwsza.
Więc teraz jest gentlemanem ? Ohh darowałby sobie to żałosne zachowanie.
Dlaczego spośród dziewięciu milionów mężczyzn w tym mieście musiałam wpaść akurat na niego? Totalnego psychopatę ? Dlaczego nie mógł to być jakiś brzydki, ale całkiem normalny chłopak? Dlaczego to wszytko mnie spotyka w życiu? Czy nie wystarczyło piekło w domu? Zastanawiam się co ja takiego zrobiłam, że BÓG to da mnie przygotował i co ciekawego ma jeszcze dla mnie. To miało być moje miejsce gdzie mogłam być sobą. Tu miało być moje miejsce, do którego mogłam uciec od problemów. Miałam być we własnym niebie, a znalazłam się w piwnicy z psycholem. Dlaczego on mnie tak nienawidzi?
Przeszłam przez próg i znalazłam się w dużym pokoju. Chłopak zaświecił światło. Oczywiście brak okien. Brak widoku słońca, nieba, którego tak teraz pragnęłam zobaczyć.
Rozglądałam się po pomieszczeniu. Zdziwiłam się widząc pięć łóżek po lewej stronie ułożone obok siebie oddzielone tylko małą szafeczką. Po prawej wielka, na prawdę ogromna szafa z lustrem i kolejne drzwi. Podłoga była wyłożona ciemnymi panelami, a ściany pokoju były koloru ciemnej czerwieni, bordo - coś takiego. W każdym razie było ciemno mimo tych lampek.
- Rozgość się. - powiedział i wyszedł. Odczekałam chwilę. Cały czas rozglądałam się po pokoju. Nie słyszałam przekręcania klucza. Działałam instynktownie. Rzuciłam się na drzwi otworzyłam je i ujrzałam znów jego twarz. - Oj nie ładnie skarbie. - zaćwierkał. Przerzucił sobie mnie przez ramie i znów wszedł do pokoju. Zaczęłam się rzucać, bić go po plecach, wierzgać nogami, piszczeć.
Posadził mnie na jednym z łóżek i patrzył na mnie zły. - Powiedziałem, że masz się rozgościć, a nie uciekać. - warknął i podniósł rękę z zamiarem uderzenia mnie. Już po chwili poczułam okropne pieczenie na policzku. Sukinsyn. Jeśli chciał sobie poćwiczyć, to nie mógł kupić sobie worka treningowego? Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i pozwoliłam swoim emocją wyjść na wierzch. Podeszłam do wielkiego lustra. Patrzyłam na obcą osobę. Podpuchnięte oczy, rozmazany makijaż. Siniaki, a teraz jeszcze czerwony ślad na policzku. Włosy sterczały we wszystkie możliwe strony. starłam łzy z policzka, a także ślady po tuszu, który się rozmazał.
Drzwi zaskrzypiały, a w nich stanęło pięć dziewczyn. Wyglądały na starsze ode mnie. Każda z nich miała mocny makijaż, krótkie, bardzo krótkie spodenki lub spódniczki i bralety w panterkę. Wysokie szpilki. Włosy natapirowane. wyglądały jak kobiety lekkich obyczajów.
Ta, stojąca z samego przodu skrzywiła się widząc mnie.
- Oh to ta laleczka... - powiedziała dziewczyna o rudych skrzekliwym głosem głośno mlaskając gumą. Oh makijaż zajmuje jej pewnie więcej jak 3 godziny. - Jak masz na imię?
- Anna. - powiedziałam i usiadłam na jednym z łóżek. Reszta dziewczyn patrzyła na mnie jakby zobaczyła ufo. Czyli jest aż tak źle ?
- Justin kazał ci to ubrać. - rudowłosa rzuciła obok mnie ubrania. - Tam jest łazienka i kosmetyki. - powiedziała chamsko przez co reszta dziewczyn zaśmiała się razem z nią.
Wredne suki.
Nie rozumiałam co się dookoła dzieje. To wszystko jest popieprzone!
Weszłam do łazienki, a tam ogromna wanna, szafki i znów wielkie lustro. Nie chcąc patrzeć na swoje żałosne odbicie zasłoniłam je. Odkręciłam gorącą wodę i bez dłuższego zastanowienia zanurzyłam się w niej. Poczułam pieczenie w okolicy ran. Gorąca ciecz działała na mnie relaksująco, nie w tym wypadku. Nic nie dałoby mi zapomnieć o tym, że jestem w tym okropnym miejscu z ludźmi, których nie znam, z ludźmi, którzy nie wiadomo co chcą mi zrobić.
Zanurzyłam się cała i leżałam pod wodą, a przez głowę przeszedł mi pomysł utopienia się. Tylko gdy zaczynało mi brakować powietrza wynurzyłam się. Jestem zbyt wielkim tchórzem żeby móc to zrobić.
Wychodząc owinęłam się szczelnie białym ręcznikiem. przeczesałam włosy. Otworzyłam szafkę,a tam prostownice, lokówki, kosmetyczki inne pierdoły.
Wzięłam głęboki wdech i zsunęłam materiał z lustra. Wysuszyłam włosy i lekko pomalowałam oczy. Wielki siniak widniał na moim policzku.
Nie uwierzycie jakie wybrał mi ubrania. Jeszcze krótszą- jakby to było możliwe - spódniczkę od tamtych dziewczyn i bralet z ćwiekami.
Bralet ubrałam, ale zamiast spódniczki, jeśli można było to nią nazwać ubrałam spodnie. Nie będę świecić tyłkiem. Wysokie szpilki wybrane przez Justina zastąpiłam swoimi trampkami. Nie wyglądało to źle...
Wyszłam, a wzrok dziewczyn zwrócił się ku mnie. Czułam się jak zwierze w klatce, każdy mój ruch był obserwowany przez nie.
- Mała, jemu się to nie spodoba.. - powiedziała jedna z dziewczyn o ciemnej karnacji i włosach.. - Jestem Molly.
Posłała mi lekki uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Zauważyłam, że wszystkie łóżka są zajęte, czyli co.. będę spać na podłodze ?
Lepsze to niż spanie przywiązanym do krzesła.
- Chodź, bliżej się poznamy. - poklepała miejsce obok siebie Molly. Wydawała się miła, ale komu tu mogę ufać? - Posłuchaj wydaje i się, że powinnaś się przebrać. Wiesz, on nie jest spokojnym człowiekiem. Tak w ogóle to jak się tu znalazłaś? Justin już od tygodnia o tobie mówi...
- On.. on mnie .. porwał? - sama nie wiem co to było.. W sumie tak. Porwał mnie. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Powiedziałam coś śmiesznego ? Opanowała się i zakończyła tamten temat.
- Jak zauważyłaś jest tutaj tylko pięć łóżek, a nas sześć. Nie martw się. Amanda- wskazała na rudowłosą. - ci odstąpi swoje. Zawsze w nocy jest wolne. - wyjaśniła chichocząc.
- Ona, ona nie śpi?
- Ona nie śpi, bo Justin ją pieprzy. - zaskoczyła mnie jej szczerość. Wydawałoby się, że jest trochę zazdrosna. Jeśli mnie tylko po to trzyma, dlaczego tego nie wziął d samego początku?
Przerwał nam chłopak, który z impetem otworzył drzwi. Był zły, a jego wzrok skierowany na mnie. Chwycił mnie za ramię i podniósł nie zwracając uwagi na moje krzyki i na to, że się wyrywałam.
- No to zaczynamy skarbie.- W tej chwili żałowałam, że się nie utopiłam.
Siedziałam znów w tej obleśnej i zimnej piwnicy. Znów to samo krzesło. Znów zostałam przywiązana.
Chłopak stanął nade mną i uśmiechnął się łobuzersko. Serce waliło jak oszalałe. Opalił papierosa i wsadził go miedzy wargi. Zaciągnął się mocno dymem, a następnie przystawił mi do ręki. Głośno krzyczałam, a spod powiek wypływały kolejne gorzkie łzy. Mimo tego nie przestał, a ja czułam, że z bólu odlatuje. Znów ciemność i pustka.
_________________________
Hejka.
Dzięki za komentarze <3
Hejka.
Dzięki za komentarze <3
W ogóle nie planowałam tego ale tak jakoś wyszło xd
tak, wiem że krótki ;<
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !zapraszam na drugiego bloga true-big-love-jb.blogspot.com
na mojego ask'a http://ask.fm/true_big_love_jb
odpowiadam na wszystkie pytania ! <3
KOCHAM WAS ♥
tak, wiem że krótki ;<
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !zapraszam na drugiego bloga true-big-love-jb.blogspot.com
na mojego ask'a http://ask.fm/true_big_love_jb
odpowiadam na wszystkie pytania ! <3
KOCHAM WAS ♥