środa, 5 lutego 2014

Rozdział 4

Poczułam lekkie potrząsanie za ramiona co zmusiło mnie do powrotu do "żywych". Ból był tak okropny. Czułam, że to nie koniec.  Czułam, że coś jeszcze szykuje dla mnie. Krzyczałam tak głośno jak tylko potrafiłam. Chłopak stał i dalej palił papierosa.  Dlaczego to właśnie ja? Mogłam się utopić tylko gdy była taka możliwość. Mniej cierpienia. Mniej bólu. Mniej satysfakcji dla tego idioty. 
- Skarbie,  ja dopiero się rozkręcam. - powiedział i zaciągnął sie po raz kolejny dymem,  nastepnie znów przyłożył mi go do skóry. Ten nie wyobrażalny ból. 
- Przestań,  proszę. - prosiłam po między łzami.  On nie przestał,  tylko jeszcze mocniej przycisnął do ręki. 
- Błagam. - już ostatkami sił zdołałam jeszcze coś wydukać.
- Ja też prosiłem. - rzucił końcówkę papierosa na podłogę i zadeptał go butem. - Też prosiłem Rose.
Oczy mu zaszły łzami. Sfrustrowany pociągnął za końcówki włosów i odwrócił sie tyłem. Rose? 
Przetarł twarz i wrócił do poprzedniej pozycji. 
- Gdzie masz ubrania? - spytał. Najwyraźniej chciał zmienić temat. Nie odpowiadałam, wpatrując się w jeden punkt na podłodze. 
Poczułam ostry ból na policzku.  Jak mogłoby być inaczej?  - Niczego się nie nauczyłaś suko?
- A to co mam na sobie to na co ci wygląda? - odparłam chamsko.
- Chyba zapomniałem,  że jesteś taka wyszczekana. Ale ty również o czymś zapomniałaś. - kolejny cios w twarz.  Wyszedł wściekły głośno trzaskając drzwiami. Kolejne łzy spływały po gorącym policzku.  Po chwili mężczyzna wrócił.  Był wściekły. Miał coś w ręce. Położył to obok mojego krzesła,  a sam ukucąnął przede mną.  Patrząc mi się prosto w oczy.
Jego wzrok był intensywny. Nie odrywając wzroku, zaczął rozwiązywać sznury.
- Wstań! - warknął zaraz po rozwiązaniu guzłów. Zrobiłam to co kazał.  Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.  Podniósł to co wczesniej rzucił.  Podał mi to.  To była ta okropnie krótka spodniczka.
- Nie ubiórę tego.  - powiedziałam stanowczo.
- Pomóc ci? - zapytał, a na jego twarzy kształtował sie obrzydliwy uśmiech. Podszedł i położył łapska na moich biodrach.  Zjechał niżej, nastepnie przeszedł do zapięcia spodni.  Powoli odpiął guzik i spojrzał na mnie. Wciąż miał ten uśmiech.
- Zostaw mnie!  - wrzasnęłam i uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz.  Byłam pewna, że mnie uderzy.  Nic. Potarł czerwony policzek, ale i tak nie przestał sie uśmiechać.
- Dobrze,  to zrób to sama. - wskazał ruchem ręki abym kontynuowała zaczętą przez niego czynność. 
Chyba bardziej nie mogłam być upokorzona. 
- Odwróć się. - powiedziałam,  a on sie tylko głośno zaśmiał. Wiedziałam, że nie zrobi tego.
- Nie ma takiej potrzeby. - powiedział spokojnie. 
Dziwny człowiek. Jak z sekundy na sekundę może się zmienić o 180 stopni?  Tak 180, bo i tak nie pozwoli mi stąd wyjść.
Odpięłam rozporek i zsunęłam spodnie nisko.  Czułam, że wypala mi dziurę w skórze przez intensywność jego spojrzenia.
Ściągnęłam je całkiem i gdy miałam juz ubierać tą cholerną spódniczkę on chwycił mnie za nadgarstek.  Serce stanęło, a oddech przyspieszył. 
- To też. - powiedział nieco ściszonym głosem, wskazując na bieliznę. 
- Niee.  Proszę...- kręciłam głową, a w oczach zbierały się kolejne łzy. 
Patrzył na mnie niewzruszony. Wyrwałam rękę z jego.  Szybkim ruchem zdjęłam różowe, koronkowe majtki. Patrzyłam na jego twarz,  niestety on patrzył się niżej oblizując przy tym usta. 
- Zdecydowanie lepiej. - skomentował sunąc wzrokiem tam i spowrotem.  Brzydze sie nim.  Jest okropny.  Kto robi takie rzeczy drugiemu człowiekowi?! Dlaczego to robi?  Kim jest Rose?
Spojrzałam na rękę,  gdzie były oparzenia po papierosie - blizna na całe życie.  Sądząc po tym,  że jestem w tym miejscu, , dużo życia mi nie pozostało. Jednego byłam pewna - NIE ZOSTANĘ JEGO DZIWKĄ!  Może mnie bić, przypalać cokolwiek,  ale ja znam swoją wartość i nikt mnie nie będzie poniżał w ten sposób.  Wystarczy,  że dziś widział wszystko Justin. Sam fakt, że musze to nosić i wyglądać jak dziwka jest upokarzające.
Pociągnął mnie za ramię i wyszliśmy z piwnicy.  Minęliśmy żółte drzwi,  a ja nie wiedziałam co się dzieje.  Wyszliśmy na górę schodami.
Był to zwykły dom. Kuchnia, łazienka, salon i jeszcze inne pomieszczenia.  Po drugiej stronie salonu było wielkie okno, a za nim piękny widok Nowego Jorku w nocy.
Serce łamało się mi na milion kawałeczków widząc to i 0 możliwości na ucieczkę z tego piekła. Ruszyłam w stronę parapetu wpatrując sie w kolorowe od świateł wieżowce. Pojedyncza łza wydostała się  spod powieki,  ale nie dałam jej spłynąć, szybko ją ścierając.  Chciałam być wśród tych ludzi ciesząc się beztrosko życiem.
- Nic nadzwyczajnego. - skomentował Justin stając tuż nade mną. Tak bardzo potrzebowałam tego widoku.  Myślę czasem o Brad'zie,  mając nadzieję, że z nim wszystko dobrze.  Jest jedyną osobą, ktora mnie rozumie, z którą mogę być sobą. Osobą którą kocham. Jest najlepszym przyjacielem. 
- Chodźmy dalej. - udałam się za chlopakiem.  Weszliśmy do ostatniego pokoju. - będziemy mieli razem pokój, bo jak już pewnie zauważyłaś tam są tylko 4 łóżka, ale to jest tylko dobry pretekst,  żeby mieć cię przy sobie całą noc. - tak,  ale tu jest tylko jedno łóżko. Cholera czy on chce?  Po moim trupie.  Chłopak wziął telefon,  a po chwili przyłożył go do ucha.
- Amanda.  Przyjdź do mojego pokoju,  tylko weź rzeczy An. - rudowłosa odpowiedziała mu coś po czym się rozłączył.  Już po chwili dziewczyna wparowała do pokoju trzymając "moje" rzeczy.
- Hm.  Ona chyba nie bedzie tu gdy my?  - posłała porozumiewawacze spojrzenie Justin'owi.
- Nie. Bo dzisiaj śpisz u siebie. - rzuciła mi złowrogie spojrzenie i wyszła wcześniej rzucając ubrania na podłogę.  Chętnie bym jej to miejsce odpuściła.
- Rozbieraj się.- odezwał się  zaraz po tym jak dziewczyna wyszła.
- Co?
- Rozbieraj się. Skarbie, wiesz,  że bez skrupułów mógłbym cię zabić,  więc rób to co mówię. - bojąc się posłuchałam go.  Już po chwili stałam naga przed Justinem. Jestem tchorzem. Z jednej strony wolałabym żeby mnie zabił,  lecz z drugiej strony miałam cichą nadzieję, że to szybko się skończy, a ja o wszystkim zapomnę.  Oblizał dolną wargę wpatrując sie we mnie.  Spuściłam wzrok zawstydzona. Czułam, że moja twarz płonie.
Usłyszałam odpinanie paska.  Serce się  zatrzymało.
- Nie wstydź się. Jesteś piękna. Wypij to i idziemy spać. - podniósł lekko moją głowę i podał szklankę z sokiem. To trucizna? Zanim upiłam trochę cieczy na początek ją powąchałam. Nic.  Pachniała jak mój ulubiony sok pomarańczowy. Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku. Wypiłam do końca według rozkazu Justin'a.  Od razu poczułam jak moje powieki robią sie cięższe.
Położyłam się jak najbliżej rogu łóżka by być jak najdalej od mężczyzny. Poczułam jak Justin się kładzie,  a następnie przyciąga mnie do siebie, przyciskając nasze gołe ciała.
Brzydziłam się każdego mm swojej skóry.
Mimo to,  nie mogłam zapanować nad tym, że robiłam się coraz bardziej senna.  Co on mi dodał?
__________________________________________
HEJKA <3
Jak podoba sie rozdział?
Wydaje mi sie, że nie jest najgorszy chociaż nie podoba mi sie w 100%
Dzięki za komentarze <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. O MÓJ NAJŚWIĘTSZY KOCHANY BOŻE : O
    To jest genialne. Pomysł jest genialny. Fabuła jest genialna..
    Naprawdę, jestem ogromną fanką tego opowiadania : oo
    Jestem ciekawa, o co im wszystkim chodzi. Jaka Rose? Dlaczego raz jest spokojny, raz wściekły?
    co tam się w ogóle dzieje? Co on jej dodał do tego picia? Co się teraz stanie?
    Tyle pytań, a odpowiedzi, póki co brak :( Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.. Oby był jak najszybciej <3
    ( Nie, żebym miała Cię pośpieszać, czy coś <3 )
    ~ Drew.
    thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com
    angelsdonotdieyet.blogspot.com

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, jaka cholerna, pieprzona, meska swinia!!! Jak on moze tak ja traktowac!? Przeciez ona ma szesnascie lat! Boze, czy on ja zgwalci? W ogole, o co chodzi z tumi jego zmianami nastrojow... Dziwny czlowiek hahaha!!
    Jestem ciekawa, co zrobi An, iedy rano obudzi sie nago kolo Justina. Matko, ja bym sie calkowicie zalamala... Straszne...
    ale historia jest cudowna, a najlepsze jest to, ze nie mam pojecia i nawet sie nie domyslam, co sie bedzie dzialo..
    Z niecierpliwosia czekam na nastepny ;-*
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko fantastyczne! Dodaj już nowy !!! <333

    OdpowiedzUsuń