***ANNA POV***
Obudziłam się. Promienie słońca wlatywały przez okno. Poczułam, mocno przyciśnięte do mnie ciało mężczyzny. Najgorsze jest to, że wciąż jesteśmy nadzy. Czułam obrzydzenie. Brzydzę się każdej najmniejszej części swojego ciała. Słyszałam powolny, spokojny oddech chłopaka. Wszystko wskazywało na to, że śpi, w tedy pojawiłby się cień szansy na ucieczkę. Odwróciłam głowę i napotkałam intensywny wzrok chłopaka. Moje szanse na ucieczkę znów były równe zero. Jego dłoń wylądowała no moim policzku lekko go głaszcząc. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Spokojnie. - powiedział zachrypniętym głosem, lekko się uśmiechając. Drugą ręką zaczął sunąć po moim nagim boku, zatrzymując się przez chwilę na biodrze, tylko po to aby za chwilę zjechać bliżej mojego kobiecego centrum. Odsunęłam się szybko przerażona jego zamiarami. Z ust chłopaka wydobył się śmiech, ale nie był on szczery, jakby był zawiedziony z samego siebie, nie ze mnie. Opuścił ręce pozwalając im bezwładnie opaść po bokach. Głośno westchnął zawiedziony, a następnie wstał ukazując swoje całe nagie ciało.
Odwróciłam wzrok. To było dość żenujące.
- Ty też się ubieraj.- powiedział mężczyzna. - Dziś zaczynasz.
- Nie będę twoją dziwką. Możesz mnie zabić, przypalać, bić. Co chcesz, ale nigdy nie będę dziwką. - wysyczałam z jadem w głosie.
- Jesteś tego pewna? - stanął przede mną. Następnie podniósł mnie abym była na wysokości jego twarzy. Jego wzrok był tak intensywny, jakby chciał przejrzeć mnie na wylot. Skinęłam powoli głową, a odwaga, którą jeszcze przed chwilą miałam, wyparowała i nie było po niej śladu.
- Dobrze, jak chcesz. Wciąż mnie zadziwiasz Bratshaw. Ale lepiej się ubierz, chyba, że chcesz nago latać przed napalonymi sukinsynami. - zaśmiał się i rzucił mi jakieś ubrania.
***NOBODY POV***
Dziewczyna chodziła z tacą, za nią chodził wielki mężczyzna zamówiony przez Justina. Sztuczny uśmiech cały czas widniał na twarzy dziewczyny - tak jak mówił jej mężczyzna. Jej "szef" kazał założyć wysokie, czarne szpilki, krótkie, odsłaniające pół pośladka, świecące spodenki i bralet. Źle się czuła wyglądając tak. Mimo to lepiej niż inne dziewczyny - pomyślała lekko się pocieszając.Reszta dziewczyn zajmowała się klientami. Mężczyzna o imieniu Kevin cały czas wlepiał swój pełny pożądania wzrok w tyłek dziewczyny co chwilę przygryzając i oblizując wargi. Był wynajęty do pilnowania jej, aby nie mogła uciec. Justin wolał się ubezpieczyć.
W głowie szatyna cały czas była młoda An, którą traktował jak gówno.. To było silniejsze od niego. Musiał to zrobić. Jest tak bardzo podobna do niej. Wszystko w jego głowie kręciło się wokół nastolatki. Tak pięknej nastolatki.
Dziewczyna próbowała się trochę rozluźnić i zapomnieć o otaczającym ją świecie pełnym napalonych, obrzydliwych staruszków. Po jakimś czasie i kilku kieliszkach tequili udało jej się to. Nie zwracała uwagi już na chodzącego za nią jak cień Kevina, ani na głupie docinki starszych mężczyzn.
Oficjalnie według Justina była dla nich nie do ruszenia i każdy w pomieszczeniu o tym wiedział. Młody alfons traktował ją jak swoją własność i każdy wiedział, że nie może jej ruszyć. Wiele napalonych mężczyzn nie odwracało od nastolatki wzroku.
Kiedy zbliżała się jej przerwa w "pracy" udałą się do pokoju jej i Justina, aby odetchnąć.
Silny i postawny mężczyzna ruszył za nią. Wiedział, że była lekko wstawiona, bezbronna i sama. Nikt im nie mógł przeszkodzić.
Wszedł do pomieszczenia za dziewczyną mocno trzaskając drzwiami, przez co Anna, aż podskoczyła.
- Możesz mnie zostawić samą? Stąd i tak nie ma drogi ucieczki. - wysyczała blondynka, a język trochę się jej plątał. Chłopak jakby zlekceważył słowa dziewczyny. Przybliżył się do niej rozpinając pasek od spodni.
- Wyjdź stąd! - wrzasnęła An przerażona. W odwecie jedyne co usłyszała to niski śmiech mężczyzny.
- On ci tego nie daruje- warknęła. Próbowała w jakikolwiek sposób obronić się przed natarczywym Kevinem. Alkohol w jednej sekundzie z niej wyparował. Chłopak przyparł ją do ściany. Zaczęła z całych sił uderzać go gdzie tyko popadnie. Chwycił jej nadgarstki i przygwoździł mocnym uściskiem nad jej głową. Piszczała, a łzy spływały po policzkach strumieniami. Olbrzymia ręka zdarła z niej górną część stroju pozostawiając ją jedynie w skąpych spodenkach.
- Ohh. nie rycz. Dobrze wiemy, że tego chcesz. - warknął mężczyzna coraz mocniej naciskając na dziewczynę. Wierzgała nogami, kopała gdzie popadnie. Zdołała wyślizgnąć dłoń z uścisku i podrapała go po twarzy zostawiając czerwone ślady. Chłopak chwycił za twarz krzycząc i wyzywając dziewczynę. Przez chwilę nieuwagi chłopaka dziewczyna rzuciła się w ucieczkę, ale on zdołał ją złapać tuż przed drzwiami. Krzyczała jak najgłośniej mogła.
- Ty suko. - warknął i rzucił ją na podłogę. Dziewczyna mocno uderzyła się w tył głowy. Poczuła jak kręci się jej w głowie i robi słabo, mimo to nie zemdlała i dalej próbowała się wydostać z rąk Kevina.
W tym samym czasie nic nieświadomy Justin rozmawiał z zadowolonymi klientami przy barze. Wciąż próbował wynaleźć w tłumie drobniutkie ciałko dziewczyny. Jej przerwa skończyła się już dobre 10 minut temu, a jej nadal nie ma. Wkurzony szatyn udał się w stronę swojego pokoju. Głośna muzyka zagłuszała piski i wołanie o pomoc dziewczyny. Wchodząc zobaczył coś czego się nie spodziewał. Mężczyzna, którego wynajął leżał na nastolatce i ją pieprzył, a jego ręce błądziły po nagim ciele dziewczyny. Ta zaś krzyczała i wierzgała. Łzy spływały po jej policzkach. Momentalnie Justinowi krew zastygła, ręce zacisnęły się w pięści, a oczy pociemniały. Kevin nawet nie zwrócił uwagi na to, że ktoś wszedł do pokoju. W głowie miał tylko jedno. Chciał dziewczyny bardziej niż czegokolwiek innego. Chciał jej teraz, tu. Nie liczyło się nic. Po chwili oderwał go wściekły Justin od nastolatki. Chłopak wstał, poprawił się i już po chwili razem z szatynem toczyli zaciętą walkę. Jako pierwszy zadał cios Justin. Jego pięść zderzyła się z twarzą blondyna. Uderzał tak, aż sam nie dostał w żebra od Kevina. Zgiął się w pół. Chłopak nie był mu dłużny i zadał znów kilka trafnych ciosów. Już po chwili Justin siedział okrakiem na Kevinie okładając jego twarz pięściami. Zakończył to skręcając kark mężczyźnie. To nic czego by wcześniej nie robił. Wszędzie była krew, na rękach, na koszuli chłopaka, na podłodze. Odwrócił wzrok szukając dziewczyny. Nigdzie jej nie było, a drzwi były otwarte.
Wybiegł z pokoju, szukał wzrokiem dziewczyny. Wciąż wszystko w nim siedziało. Żadna z emocji nie opadła. Wiedział, że to wszystko wydarzyło się przez niego, że gdyby nie on nic by się jej nie stało.
- Widziałaś An? - rzucił do przechodzącej obok Amandy.
- Pobiegła chyba do łazienki. - odpowiedziała, a następnie udała się wraz z klientem w przeciwną stronę. Kamień spadał mu z serca wiedząc, że nie uciekła. Wie, że takie podejście było dość egoistyczne, ale bał się też o siebie. Bał się, że może jej już nigdy nie zobaczyć.
Wbiegł do pomieszczenia. Przeszukiwał osobno kabiny. Z niektórych słychać było odgłosy należące do jego dziewczyn i ich klientów. Ostatnia była zamknięta i żadnych odgłosów dochodzących ze środka.
- An, jesteś tam. ?- zdesperowany chłopak zaczął dobijać się do drzwi. Stukał pięścią. Nic, cisza. - An, do cholery. - wrzasnął. Usłyszał ciche łkanie i pociąganie nosem. Wiedział, że tam jest. Wiedział, że żyje. Wiedział, że nie uciekła. Wiedział też, że on ją skrzywdził. - proszę cię, otwórz.
Powiedział szeptem. Drzwi od drugiej kabiny się otworzyły, a z nich wyszła Sam z dużo starszym mężczyzną. Wiedziała, że lepiej będzie jeśli zostawi ich samych.
Chłopak był jej za to wdzięczny. Byli teraz sami. Czekał dłuższą chwilę, ale drzwi nadal były zamknięte. Nie wytrzymał, wyważył je. Widok był przerażający. Dziewczyna siedziała skulona w kącie. Wszędzie była krew. Była pół naga. Jej policzki były okryte rozmazanym makijażem. Oczy były napuchnięte od płakania. Próbowała się zasłonić przed Justinem. Czuła się brudna, nic nie warta. Żałowała tego, że żyje, że się urodziła.
Bardzo mała rzecz zaciekawiła Justina. Mianowicie był to odłamek szklanej butelki, cały we krwi. Podszedł szybkim krokiem do dziewczyny. Przestraszona próbowała uciec, lecz nie miała gdzie przytulona do ściany. Chłopak podniósł z ręki dziewczyny materiał i zobaczył długi rany wzdłuż jej ręki. Serce mu zamarło.
- Ja.. ja nie wiem co powiedzieć. Przepraszam - wyjąkał chłopak w przerażeniu. An wciąż płakała.
- Nienawidzę cię. Tak bardzo cię nienawidzę. - wyszeptała.
__________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Hej, hej heej <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Hej, hej heej <3
Co tam, jak tam?
Rozdział podoba się?
Mam nadzieję, że tak.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
MAM teraz ferie więc rozdziały będą częściej.
zapraszam :DRUGIE OPOWIADANIE <3
ASK
odpowiadam na wszystko <3
Rozdział podoba się?
Mam nadzieję, że tak.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
MAM teraz ferie więc rozdziały będą częściej.
zapraszam :DRUGIE OPOWIADANIE <3
ASK
odpowiadam na wszystko <3
popłakałam się... ci mężczyźni to świnie..
OdpowiedzUsuńniesamowity blog
Jejku tak mi szkoda An. Po prostu tak mi jej cholernie szkoda..
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest niesamowite! Ty jestes niesamowita! Piszesz po prostu wspaniale! Tak pieknie opisalas wszystkie emocje. Masz ogromny talent ;-*
A co do rozdzialu, ten Kevin to juz taka prawdziwa, najprawdziwsza swinia! Normalnie jakbym go spotkala to chyba bym go wykastrowala. Nie zartuje xD
jestem ciekawa co teraz zrobi Justin no i przede wszysrkim ta biedna dziewczyna. Widze ze Justin byl zakochany... A An przypomina mu jego milosc...
Smutne, ale piekne ;-*
my-heaven-jb.blogspot.com
black-tears-jb.blogspot.com
the-other-side-jb.blogspot.com
o Jezu, rozdział jest naprawdę niesamowity.
OdpowiedzUsuńCzyżby Justin zaczynał coś czuć do An? Ciekawa jestem, jak taki potwór może poczuć w sobie uczucia do takiej zwykłej nastolatki : oo
Biedna An :( Jezu, jakie tam się okropieństwa dzieją, Boże..
Szczerze to wbiłabym ten kawałek szkła Justinowi i uciekła, ale tylko ja jestem taka chora, więc wiesz, ahahhahaha :D
Mam nadzieję, że wkrótce rozwiną się jakieś ich uczucia, chodź An pała do niego nienawiścią. Ja się wcale nie dziwię. To jest potwór. A może tylko tak z zewnątrz się wydaje?
Czekam na nn <3 .
~ Drew.
thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com
angelsdonotdieyet.blogspot.com
ROZDZIAŁ JEST NAJLEPSZY ♥ NA KOŃCÓWCE AŻ SIE POPŁAKAŁAM MAM NADZIEJE, ŻE JUSTIN SIE DLA NIJE ZMIENI ♥ :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 ;!
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńOMG brak mi słów<3
OdpowiedzUsuń